sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 8

Wstałam rano spojrzałam na telefon zostało mi tylko 15 minut do. rozpoczęcia lekcji. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół miałam już wychodzić ale zatrzymał mnie Łukasz.
-Braciszku zaraz się spóźnię do szkoły więc czego ?
- Ej mała nie pozwalaj sobie,  ja cię od dzisiaj woził i odbierał ze szkoły. Ale dzisiaj odbierze cię Marco,  bo ja nie mogę.- Na imię chłopaka poczułam chyba motylki w brzuchu to już za wiele co on ze mną robi.  Ale czekaj co Łukasz powiedział..
- no ty sobie chyba żartujesz prawda.  Przecież ja nie mam 5 lat żebym nie umiała wrócić do domu.
- Nie dyskutuj i idź do auta.- Boże mam już godność dopiero co się pogodziłam , a ten z takim czymś wyskakuje nam ochotę go niekiedy walnąć patelnią jak w kreskówkach. Poszłam do auta czeka mnie dzisiaj ciężki dzień muszę wytłumaczyć wszystko przyjaciołom bo wczoraj widziałam że byli nieco zdezorientowani. Pojechaliśmy pod szkołę wyszłam auta nawet nie żegnajac się z bratem udałam się na blok sportowy dlatego że było tam takie nie używane pomieszczenie gdzie spotykaliśmy się cała paczką. Gdy tylko weszłam od razu zażądali od mnie wyjaśnień.
-*-
Lekcje minęły dość szybko właśnie wychodziłam z Olą że szkoły gdy zobaczyłyśmy tłum ludzi stojącym kolo wypasionego auta.
- to co idziemy dzisiaj na boisko-zapytala Ola.
- nie mogę Łukasz se coś ubzdurał że po szkole muszę od razu wracać do domu i on będzie mnie odbierał. Ale może wpadniesz do mnie jutro sobota więc zrobimy maraton filmowy.  - Ola się zgodziła więc pożegnałam się i odeszłam w stronę Marco który stał w gronie swoich fanek i rozdawał autografy lub robił selfi. Wsiadam do auta na maksa wkurzona jutro cała szkoła będzie gadać ze znam Reus'a a ten sobie nic nie robi z tego. Wielka gwiazda raczyła wsiąść do swojego audi dopiero po 35 minutach boże co za człowiek.
- co tam Madziu gdzie jedziemy? -zapytał jak by się nic nie stało.
-przestań zawieźć mnie do domu.
- ty jesteś na mnie wkurzona przyznaj się bo. Inaczej byś nie odmówiła mi.
- Tak jestem na ciebie wściekła bo jutro cała szkoła będzie gadać skąd znam ciebie a ty zamiast od razu stąd odjechać to ty sobie pół godziny rozdajesz autografy ale to nic to mnie jutro będą maltretowac żeby załatwić im autograf lub bilety na mecz ale ty się tym się przejmujesz.-skończyłam swój długi monolog. A on wpatrywał się we mnie i myślał nad moimi słowami.
- Madzia przepraszam ja zapomniałem że będziesz miała przez to przerąbane ale wynagrodzę ci to.- Powiedział a ja tylko się uśmiechnęłam na znak że mu wybaczam . A ten ruszył z pod szkoły z piskiem opon . Zabrał mnie najpierw do restauracji ale szybko z niej zrezygnowali bo dla nas było tam za sztywno więc poszliśmy na kebaba przez całą drogę śmialiśmy się. Dochodziła dwudziesta a ja umówiłam się z Ola na dwudziesta trzydzieści. Poprosiłam Marco aby mnie mnie odwiózł do domu sprzeciwiał się i zaproponował że mnie odwiezie pod jednym warunkiem że jutro spędzimy podobnie dzień bit miałam. Wyboru zgodziłam się na jego propozycje. Dojechaliśmy wtedy gdy Ola wchodziła przez furtkę  pożegnałam się szybko z Marco i ruszyłam do domu. Z Ola oglądałyśmy całą serię szybkich i wściekłych a spać poszłyśmy około 3 nad ranem.
-*-
Obudził mnie wibrujacy telefon
-czego ?-spytała nie patrząc kto dzwoni.
- otwórz mi drzwi czekam.- zeszłam na dół nie docierając kto jeszcze dzwonił otworzyłam drzwi a to Marco no faktycznie przecież się umówiliśmy przywitał się że mną poprzez pomalowanie w policzek i udał się do kuchni a ja zanim po chwili dołączyła do nas Ola gdy zobaczyła Marco siedzącego u mnie w kuchni spaliłam buraka i przeprosi nas u poszła się przebrać. Mi nie przeszkadzał piżama blondas mnie już nie raz w niej widział.  Moja przyjaciółka gdy zeszła oznajmiła że już wychodzi no trochę szkoda ale nie będę jej zatrzymywać. Ubrałam się szybko i pojechaliśmy z Marco do jakiegoś lasu a on oznajmiam mi
-to teraz spacerkiem dojdziemy do celu - a ja mu tylko przytaknełam szłyśmy około piętnastu minut. I zobaczyłam polane a na niej koc i koszyk z jedzeniem w dali było jezioro.
- przepiękne tu - powiedziała do Marco
- prawda ale choć usiądziemy -odpowiedział. Usiedliśmy a dokładnie tylko on bo ja położyłam głowę na jego nogi i podziwiałam krajobraz . Siedzieliśmy tam jakiś czas rozmawiając o wszystkim i o niczym. W pewnej chwili przybliżył się do mnie i musnął moje usta oddałam pocałunek ale po chwili dodałam.
- Przepraszam ja.... Nie... Powinnam- wydukałam.
- nie masz za.co mnie przepraszać Magda popatrz na mnie - chwycił mnie za rękę a ja skierowałam swój wzrok na niego.-podobasz mi się odkąd tu przyjechałaś zakochałem się w tobie - a ja siedziałam i nie dowierzałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz